Policja, czy politycy czasami mówią do swoich oponentów, że „jak ktoś nie ma nic do ukrycia, to nie musi się niczego obawiać”. Gdyby poinformować przeciętnego użytkownika internetu, że nie powinien korzystać z usług niektórych firm, i że jednocześnie powinien bardziej świadomie korzystać z internetu w kontekście zagrożeń jakie się z tym wiążą, wielu też odpowiada – co czasami widać na forach, czy w mediach społecznościowych – „nie mam nic do ukrycia, więc dlaczego mam się tym przejmować?”. Takie podejście może ciebie drogo kosztować.
Czym jest wymiar sprawiedliwości?
„Wymiar sprawiedliwości” jest w każdym państwie na świecie, ale nie oznacza to że we wszystkich krajach mamy sprawiedliwość. W wymiarze sprawiedliwości, nawet w demokratycznych krajach takich jak USA, kraje Europy Zachodniej, czy w Polsce nie chodzi o sprawiedliwość, lecz o siłę argumentów. W sądzie, w kontaktach z urzędami, Policją liczą się „dowody”. Dowody te czasami idą w parze ze sprawiedliwością, w pozostałych przypadkach nie i wtedy wygrywają argumenty jednej strony – niekoniecznie sprawiedliwe. Gdyby w wymiarze sprawiedliwości chodziło o sprawiedliwość, wielu niewinnych osób nie siedziałoby w więzieniach – patrz przykład Tomasza Komendy. Tomasz Komenda nie miał nic do ukrycia, niczego złego nie zrobił, a mimo to pół życia spędził w więzieniu. I jak ten mój wywód ma się do ochrony prywatności w internecie?
Co oznacza „prywatność w sieci”?
Prywatność w sieci definiuje się tak samo jak prywatność w ogóle. Nie chcesz, żeby ktoś zaglądał ci przez okno, śledził cię, zbierał o tobie informacje, ani czytał twojej korespondencji. Prywatność gwarantuje ci konstytucja. A mimo to, w Polsce i na świecie społeczeństwo zgadza się na permanentne śledzenie, inwigilację w sieci zarówno przez służby państwowe jak i firmy. Czym to się objawia?
Bardzo dobrymi przykładami są Alphabet (nazwa holdingu w którego skład wchodzą biznesy Google), czy Meta (np. Facebook, Whatsapp, Instagram). To są firmy, które świadczą swoje usługi najczęściej za darmo, tzn. użytkownik nie musi wydawać żadnych pieniędzy. Użytkownik „płaci” swoimi danymi. Główny model biznesowy tych firm to zbieranie danych o użytkownikach, przetwarzanie ich, sprzedawanie podmiotom trzecim, zarabianie na tych danych. A może bardziej konkretny przykład?
Wszystkie dane umieszczane na twoim koncie Google, są skanowane przez tą firmę, analizowane i wykorzystywane do profilowania twojej osoby, czy sprawdzania zgodności z regulaminem i prawem. Listy w Gmail nie tylko ty czytasz, ale również Google, Zdjęcia w Google, nie tylko ty oglądasz, ale również Google itp. Jakie istnieje zagrożenie z tych lub innych podobnych działań firm?
Gazeta „New York Times” opisała przypadek Marka, który zauważył problemy zdrowotne swojego dziecka. Podczas wideo rozmowy z lekarzem, zrobił zdjęcie genitaliów dziecka i przesłał je lekarzowi. Zrobił to za pomocą telefonu z systemem Android, który automatycznie przesłał kopię zdjęcia do usługi Google Photos (Zdjęcia Google). Google przeskanował zamieszczoną treść i oznaczył ją jako rozpowszechnianie pornografii dziecięcej. Konto Google Marka zostało zablokowane – stracił on dostęp do wszystkich swoich zapisanych tam danych, a sprawę zgłoszono Policji. Po wielu nieprzyjemnych przesłuchaniach i traktowania Marka jako przestępcę, analizowania jego wszystkich danych na koncie Google przez Policję, sprawa została umorzona. Mimo umorzenia sprawy, Mark nigdy nie odzyskał konta i swoich danych w Google. Mark zaufał firmie Google, korzystając z ich usług, zamieszczając tam swoje dane, dokumenty itp., a w zamian został potraktowany przez nią jak przestępca. Więcej o tym usłyszysz w Youtube pod adresem Youtu.be/0aXIXozAsOE.


Edward Snowden (ten który ujawnił nielegalną inwigilację społeczeństwa w sieci przez służby USA) powiedział:
„Uważając, że kwestia ochrony prywatności w internecie cię nie obchodzi, bo nie masz nic do ukrycia, jest tym samym co twierdzenie, że wolność słowa cię nie obchodzi, bo nie masz nic do powiedzenia.”
Co robić wobec tego?
- Ogranicz albo całkowicie zrezygnuj z usług firm, które skanują, analizują twoje dane. Tylko ty powinieneś mieć do nich dostęp, więc wybieraj te firmy, które oferują szyfrowanie danych „end-to-end”, a klucze szyfrujące nigdy nie opuszczają twojego urządzenia i są znane tylko tobie.
- Zrezygnuj z mediów społecznościowych. Wiem, że może być to trudne, ale konieczne jeśli dbasz o swoją prywatność. Rezygnując usuń konto, zamiast go tylko deaktywować.
- Po zalogowaniu do nowej internetowej usługi, strony WWW przejdź do Ustawień i zrezygnuj z wszystkiego, co dotyczy przetwarzania danych, przesyłania danych w celach marketingowych, diagnostycznych itp.
- Gdy podpisujesz nową umowę z ubezpieczycielem, firmą telekomunikacyjną lub inną firmą, to nigdy nie wyrażaj zgody na przetwarzanie danych w celach marketingowych, analitycznych, handlowych itp.
- Odmawiaj na stronach WWW uruchamianie ciasteczek odznaczając wszystko co możliwe na pojawiających się komunikatach po wejściu na stronę.
- Stosuj prywatny DNS, który blokuje skrypty śledzące i marketingowe.
- Preferuj oprogramowanie „otwartego źródła”, czyli po angielsku „open source”. Takie oprogramowanie najczęściej nie zawiera skryptów śledzących.
- Przeczytaj więcej artykułów o bezpieczeństwie i ochronie prywatności w sieci w tym serwisie.